O autorach

Wojciech Widłak

Urodziłem się dawno, dawno temu, ściślej biorąc – w 1957 roku. Od dziesięciu lat współredaguję miesięcznik dla rodziców „Dziecko”.

Wcześniej (od 1991 roku) pracowałem w pismach wydawanych przez Prószyńskiego i Spółkę, m.in. w „Czterech Kątach” i pismach dla dzieci – „Fantazji”, „Kwaku”, „Bęc!” i „Już czytam”, których mi najbardziej żal.

Kiedyś uczyłem się perskiego i kształciłem się na dyplomatę, ale na szczęście dla mnie i dla polskiej racji stanu zostałem kim innym.

Pisałem reportaże z peerelowskich szpitali. Sprzedawałem części do cukrowni w Iranie i komputery do Moskwy i Nowosybirska. Zajmowałem się pomocą alkoholikom i współtworzyłem najlepiej redagowany z najrzadziej wychodzących podziemnych periodyków – „Kartę”.

Pewnego razu wspólnie z Elą Wasiuczyńską, która pod Wawelem pięknie maluje różne rzeczy, poznaliśmy Pana Kuleczkę i jego podopiecznych – refleksyjnego Psa Pypcia, neurotyczną Kaczkę Katastrofę oraz małomówną muchę Bzyk-Bzyk. Przez ponad pięć lat opisywałem na łamach „Dziecka”, co im się przytrafia. Aż – ku mojemu zaskoczeniu i radości – wywędrowali do kilku książek, kalendarzy, a nawet na naklejki i – jak widać – do Internetu!

Elżbieta Wasiuczyńska

“Pani Elu, to pani jest plastyczka czy malarka w końcu?” zapytał mnie ktoś niedawno.
W końcu to nie wiem. Niby dyplom (nawet dwa na malarstwie i grafice) na krakowskiej “Akademii Sztukniętych” zrobiłam, zdarza mi się namalować “prawdziwy” obraz na płótnie, ale to, co sprawia mi najwięcej radości, to malowanie obrazków dla dzieci. (Jest to tak przyjemne, że zastanawiam się, czy się od tego przypadkiem nie tyje)

Maluję więc, szyję, lepię z plasteliny, strugam z drewna, robię przestrzenne makiety z papieru. Współpracuję z przesympatycznymi ludźmi w “Dziecku”, “Nowej Erze”, kiedyś w “endo” (dostałam też zlecenie od samych panów Manna i Materny), płacą mi za to…
Jest tylko jeden ciemny aspekt tej sprawy. Przypominam sobie mojego wuja Otta, który patrząc na moje ilustracje, wzdycha, marszczy brwi i cedzi : “Polskie dzieci wystawią ci jeszcze rachunek!”