Wiosna z Panem Kuleczką

Już marzec, wiosna coraz bliżej, choć pogoda, jak to w marcu, kapryśna, zmienna i czasem zaskakująco zimowa. Tak było właśnie niedawno – po pierwszych optymistycznych dniach sugerujących, ze zima odeszła na dobre, ponownie spadł niespodziewanie śnieg i wrócił mrozik. Brrrrr!

Mój Kubuś był niepocieszony, bo czeka już bardzo na wiosnę, która kojarzy mu się z poszukiwaniem pierwszych kwiatuszków wyrastających z ziemi, pączków zielonych na drzewach no i przede wszystkim z jazdą na rowerku, który już został wypucowany ślicznie po zimowym odpoczynku. Zacierał więc rączki myśląc o wiośnie a tu paskudny śnieg przywitał nas pewnego dnia po wyjściu z domu do przedszkola.

Znaleźliśmy pocieszenie w książeczce o Panu Kuleczce, a jakże. Mądry Kuleczka zawsze ma jakąś radę i dla swoich przyjaciół książkowych i dla czytelników. Jak na zawołanie znaleźliśmy wśród opowiadań „Wiosnę”, która rozpoczęła się właśnie tak:

Wiosna, wiosna, wiosna ach, to ty – podśpiewywał Pan Kuleczka, krojąc cebulkę na drobne prawie przezroczyste kawałeczki.

E, tam, wiosna – zajęczała kaczka Katastrofa. – Szaro, ponuro, aż płakać się chce.

Pan Kuleczka spojrzał na nią znad deski:
Płakać? To na pewno od cebuli – powiedział. – Zaraz ją wrzucę na patelnię i wszystko będzie dobrze.
Nie będzie – powiedziała Katastrofa. – Będzie niedobrze.
Nie! – poparła ją niespodziewanie mucha Bzyk-Bzyk, która trzymała się z daleka od cebuli. Właściwie nie wiadomo dlaczego, bo czy widział ktoś kiedyś zapłakaną muchę?Katastrofa ma rację – odezwał się jeszcze bardziej niespodziewanie pies Pypeć. – Wiosny w ogóle nie widać.

Wystarczy spojrzeć za okno – mówiła dalej Katastrofa. – Nic, tylko chmury i chmury. I nawet nie na wszystkich drzewach są liście. A kwiatów to w ogóle nie ma.

Sprawa więc nie wyglądała najlepiej, ale mądry Kuleczka wpadł na świetny pomysł. Rozwiązanie problemu miało znaleźć się w pewnym pudle. Jaka byłą reakcja towarzyszy Pana Kuleczki, którzy bardzo już tęsknili za wiosną?

Rety! – powiedziała Katastrofa z zachwytem.

Ojej! – powiedział Pypeć.

Bzyk-bzyk – zabzyczała Bzyk-Bzyk.

I potem było już tylko radośnie, kolorowo i wiosennie, mimo że za oknem pogoda straszyła ponurą miną. Co znaleźli w pudle? Oczywiście nie zdradzę, żeby nie psuć czytelnikom zabawy. Na następny dzień kupiliśmy z Kubą dużo kolorowej bibuły i przenieśliśmy kuleczkowy pomysł na nasz grunt. Też było zabawnie!