remont

Ekipa Pana Kuleczki

– Zachciało nam się remontu przed świętami – westchnęłam, patrząc na pobojowisko, które niegdyś było naszym przytulnym mieszkankiem. – Nie narzekaj, przecież sama chciałaś – mruknął mąż z drabiny, na której stał, malując sufit.

I tylko Kuba zachowywał się tak, jak gdyby nagle zaczęły się długo wyczekiwane wakacje.
Remont to w ogóle trudna sprawa, szczególnie gdy mieszka się w 2-pokojowym mieszkaniu, w którym oprócz dwojga dorosłych i dziecka bytują na co dzień kot, królik i dwa chomiki. Oraz stoją trzy rowery, a wszystkie pokoje (czyli 2, słownie: dwa) zawalone są książkami od podłogi aż po sufit. Do tej pory – do czasu remontu – wcale mi to nie przeszkadzało, ba, twierdziłam nawet, że taka przytulna ciasnota ma swój urok. Wszystko zmieniło się jednak, gdy ruszyliśmy z przepakowywaniem naszego dobytku do kartonów, które potem trzeba było zanieść na strych.

remont
– A mówiłem, żeby kupić czytnik – burknął mąż, dźwigając z parteru na strych dwudzieste siódme pudło z książkami.
– Byłoby ekonomiczniej – przyznałam. – Ale książki przecież są tak miłe w dotyku i tak swoiście, zupełnie niepodobnie do niczego, pachną – znalazłam usprawiedliwienie.
Kuba tymczasem przypomniał sobie opowiadanie, w którym Pan Kuleczka też przeprowadzał remont z pomocą swojej nieocenionej, domowej ekipy. – Mamo, znajdźmy to opowiadanie! – zażądał.
W normalnych warunkach pewnie bym tak zrobiła, ale sami wiecie – remont to nie są normalne warunki. Zaproponowałam za to Kubie, żebyśmy wspólnie przypomnieli sobie tę opowieść. Na nieszczęście, tato Kuby stał w tym momencie na drabinie z puszką farby w ręce. Skończyło się dokładnie tak samo, jak u Pana Kuleczki. Chcecie wiedzieć, jak? Koniecznie sięgnijcie po „Ekipę”!

(MW)