ulubiona poduszka

Ulubiona poduszka

Lato to u nas czas wyjazdów i… remontów. Zwykle najpierw jedziemy na wakacje, a potem odświeżamy nasze mieszkanie. Tym razem jednak chcieliśmy zrobić niespodziankę Kubusiowi i odnowić jego pokój pod jego nieobecność. O mało co, a skończyłoby się katastrofą…

– Mamo, a będziesz za mną tęsknić? – zapytał Kuba przed samym odjazdem pociągu. Staliśmy na peronie, a ja dawałam ostatnie instrukcje dziadkom, którzy zabierali wnuczka nad morze.
– No jasne – odparłam na pytanie synka.
– To nie tęsknij – poradził poważnie. – Przecież za dwa tygodnie wrócę!
Zaśmiałam się i ucałowałam go na pożegnanie. – Bezpiecznej podróży! I koniecznie zadzwońcie, jak dotrzecie na miejsce.

Sufit jak niebo
Dom bez naszego kilkulatka wydawał się jakiś strasznie cichy… Zabraliśmy się z mężem do roboty, żeby zdążyć przed powrotem Kuby. Pomalowaliśmy ściany na jego ulubiony jasnozielony kolor, a sufit na granatowo – ze srebrnymi gwiazdkami, o jakich zawsze marzył. Odświeżyliśmy mebelki, kupiliśmy nowy tapczan i zawiesiliśmy kolejną półkę na książki. Bo co jak co, ale tych ciągle przybywało!
Na koniec wyrzuciłam starą, mocno spłaszczoną już poduszkę, zastępując ją nową – w soczyście zielonym kolorze. Zresztą, całą pościel też wymieniłam.

A gdzie moja poduszka?
Kuba był zachwycony. Tylko, że zachwyt trwał do wieczora, a po wyjęciu pościeli zmienił się w dramat. Okazało się, że Kuba był tak przywiązany do swojej starej poduszki, że w ogóle nie chciał zasnąć. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że była już stara, a nowa jest naprawdę super i do tego w jego ulubionym kolorze.
– Zapomniałaś, że nie wyrzuca się ulubionych rzeczy? – zapłakał Kuba, a swoje argumenty poparł opowiadaniem „Dywanik” Pana Kuleczki.
Fakt… miał rację, o tym nie pomyślałam…
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Przypomniałam sobie, że mam jeszcze kawałek materiału, z którego uszyta była stara poduszka. Obiecałam więc Kubie, że jutro już ją będzie miał. Swoją staro-nową poduszkę.

(MW)